Wypatrzone w jednym z marketów, a właściwie ich kolorowe pudełeczka same rzuciły mi sie w oczy, a przy okazji i w koszyk :) Najpierw oczywiście przeczytałam skład i co i jak. Nie odrzuciło mnie i tak 2 pudełka znalazły się w moim domu.
Zup szukajcie w chłodziarkach przy sokach jednodniowych. Jest jeszcze zupa krem z marchewki i zupa krem z groszku.
Skład? Nie jest żle. Brak dodatków sztucznych, wszelakich "e" i popularnego glutamininu zdecydowanie działa na plus.
A jak ze smakiem?
Obie zupy jadłam na ciepło, nie przepadam za chodnikami, chyba, że to chłodnik z wiśni mojej mamy lub bułgarski tarator :)
Zupa buraczkowa - producent proponuje, podać ją z fetą i tak też zrobiłam. Smakowało mi to połączenie, którego wcześnie nie znałam i chyba bym na nie nie wpadła.
Buraki były delikatnie słodkie (być może słodyczy dodawała tez marchew) i feta świetnie przełamywała tę słodycz.Zupa miała dla mnie odpowiednia konsystencję i nie sprawiała wrażenia ciapy w ustach.
Zupa pomidorowa - też smaczna na ciepło, dorzuciłam bazylię, pewnie idealnie smakowałaby z grzankami:)
Jednak odczucia trochę zepsuło kilka skórek od pomidora na które miałam nieprzyjemność trafić.
Taki mały szczegół, ale wystąpił.
Opakowanie solidne, kolorowe, dużo informacji. Pudełko zawiera pół litra zupy, jak widzicie cena sugerowana to 4,99, ja jednak kupiłam je w Leclercu za 4,49.
Jak dla mnie to fajna opcja na szybki obiad, do zabrania do pracy, lekka kolacja.
Przyznaję, że zupę buraczkową zakupiłam jeszcze dwa razy, a i moja mama od razu popędziła na poszukiwania :)
Ogólne wrażenia, na plus :)
Ja jadłam zupę groszkową z miętą i w smaku była całkiem fajna, ale miałam wrażenie, że za aromat mięty odpowiada dodatek syropu miętowego...pozostawał w ustach niemal tak intensywny chłód, jak po zjedzeniu czekoladki after eight. Myślę, że musieli jednak dodać tam coś nie do końca naturalnego. Ale poza tym drobnym szczegółem produkt jest według mnie godny polecenia.
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, muszę spojrzeć na skład- raczej tej zupy nie przetestuję organoleptycznie gdyż nie przepadam za groszkiem w płynnej postaci:)
UsuńZapraszam do udziału w Blog Grand Prix 2014!
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://bloggp.jimdo.com/
Serdecznie pozdrawiam!
A przepraszam kim jesteście?
UsuńBaner na jakiej stronie?
jakieś to podejrzane:P chodzi mi konkretnie o datę na opakowani ;P
OdpowiedzUsuńopakowaniu *
UsuńWszystko ok z datą, zupę skonsumowałam w podanym terminie, a post z poślizgiem :)
UsuńTo moja opcja na popołudnie w pracy. Jadłam pomidorową, którą doprawiłam sobie mlekiem kokosowym i groszkową. Obie pyszne :)
OdpowiedzUsuńDla mnie buraczkowa niezjadliwa, chyba że trafiłam na zepsute opakowanie, z groszkiem byłaby genialna, gdyby nie dodatek mięty.
OdpowiedzUsuńZnam te zupki i lubię :)
OdpowiedzUsuńKupiłem ostatnio zupę krem z buraczków. W składzie jest ocet jabłkowy, niestety dodano go w takiej ilości, że moim zdaniem zupa jest niejadalna. Udało mi się zjeść 1/3, resztę wyrzuciłem. Co do braku dodatkow "E" - ocet jabłowy to jak najbardziej dodatek z listy "E" tyle, że wypodukowany z soku jabłkowego, kolejno przez fermentację alkoholową i octową. Jest droższy niż normalny ocet ale tak samo niezdrowy.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę ze ocet jabłkowy jest niezdrowy...
UsuńPierwsze słyszę będzie trzeba wypróbować :D Dzięki Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń