Kolejny raz kupuję coś a potem kombinuje gdzie to upchnąć ;) Z pomocą przyszedł mi notes w którym przez lata kolekcjonuję przepisy do zrobienia...kiedyś.
Tym razem padło na daktyle. Jak dla mnie ich smak jest dobry ale d.. nie urywa, ot wilgotne coś w konsystencji pasty.
No to szukam co z tym zrobić, bo na "surowo" będzie leżeć i zeschnie jeszcze bardziej ;)
Padło na ciasto.
Potrzebujemy:
Daktyle zalać herbatą, dodać sody, odstawić na kilka minut następnie zmiksować.
Jabłka, mąkę, cukier wymieszać dodać masło, wanilię, jajka i wymieszać łyżką.
Blachę raczej większą i dłuższą wyłożyć papierem, wlać ciasto i piec w 160 stopniach przez 45-55.
Sprawdzamy patyczkiem "suchość" ciasta i jeśli jest patyczek suchy wyciągamy ciasto i studzimy w formie.
Smacznego :)
No, to Ty częściej powinnaś kupować takie niepotrzebne rzeczy, jak Ci takie cuda z nich wychodzą ;-)
OdpowiedzUsuńMój mąż uważa inaczej co do kupowania niepotrzebnych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńpozdr :)
Widzę, że mamy podobne zdanie o daktylach :-D Ja nawet ich nie kupuję, bo strach je potem wcisnąć, a Ty proszę! Ryzykantka, ale z pomysłem:-)
OdpowiedzUsuńWidać moja rodzina zje wszystko byle odpowiednio podane ;)
Usuńpozdr.